Forum www.tlustezycie.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

fermentacja w jelitach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.tlustezycie.fora.pl Strona Główna -> Q&A- pytania i odpowiedzi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:52, 21 Sty 2014    Temat postu:

powiem tak. że powinnam być teraz na studiach mgr, ale na 3 roku uwalił mnie jeden facet z jednego przedmiotu i tym sposobem nie mogłam się bronić i mam rok do tyłu, oczywiście jelita też dały wtedy popalić i może ze stresu nie zdałam w 1 terminie, egzamin komisyjny był jednak farsą tak aby zarobić na studentach... przepłakałam kilka dni, bo ja zawsze byłam z tych pilnych, z dobrymi ocenami, może nie prymusów, ale zawsze w czołówce nawet stypendia naukowe się zdarzały, a tutaj powtarzanie przedmiotu i jeszcze trzeba płacić i przez to, że miałam dłuższe wakacje to stwierdziłam, że nie no ja już tak dłużej nie dam rady, jest coraz gorzej i od połowy czerwca kiedy MS zrobiła tą wspólną eliminację to ja zaczęłam następnego dnia

przez pierwsze dni herx taki że hoohoho, gorąco, upał ponad 30 stopni, a ja leżę w pokoju z zamkniętym oknem, pod kołdrą, bo mi zimno, potem miałam nagłe uczucia gorąco, ale spoko przeszło i mało wtedy jadłam, praktycznie nic nawet spisywałam to, co jadłam i to była praktycznie dieta głodowa, tyle co ja na śniadanie mogę zjeść albo nawet mniej i pamiętam, że na początku było mniej gazu, przelewania były ciągle, ale ile tak można jeść, jak zaczęłam wprowadzać nowe produkty to praktycznie za każdym razem doszło do tego, że było gorzej niż było, poza tym skoro ja marchewki nie trawię to nie wiem co można jeść Sad marchewka teoretycznie powinna leczyć jelita, mozliwe że nawet ona mi szkodzi, już sama nie wiem


nigdy nie miałam żadnych nietolerancji itd a tu nagle się zaczęło, że po orzechach mam biegunkę, po kiszonkach mnie szczypie tak w gardle i mam wysypkę na rękach... no nigdy tak nie miałam, nie wiem może mam bardzo nieszczelne jelita

najgorsze w tym wszystkim jest to, że moja choroba z poprzednią ciągnie się już od 2008 roku od tej Wigilii wtedy tak niewinnie się zaczęło, a to co teraz jest. pamiętam jak napisałam, z trudem tą maturę, jak myślałam, że już teraz odpocznę, zrelaksuję się i wylęczę, bo wtedy jeszcze nie miałam tej diagnozy odnośnie kręgosłupa, że wszystko się ułoży na tych studiach, a tutaj było gorzej

wiem, że każdy ma jakieś dolegliwości i swoje problemy, ale ja na prawdę czuję się już przybita i nie mam siły już walczyć, rok temu to już nawet chciałam to wszystko skończyć, były takie dni, że codziennie się pytałam mamy czy będę jeszcze zdrowa

jeszcze zaczęłam chorować w takim momencie, że ani nie mogłam dobrze napisać matury ani pójść na wymarzone studia, a potem nie mogłam ich nawet skończyć, powinnam pracować, cieszyć się życiem, spotykać ze znajomymi, a przez te wszystkie choroby to ja od wszystkich się odcięłam

wiem, że podejście się też liczy, a moje podejście od początku było złe, bo bardziej się przejmowałam tym, co pomyślą sobie o mnie inni i tym stresowałam i jeszcze dobijałam organizm zamiast mieć to gdzieś i skupić się na tym, że jestem chora i robić swoje, no ale czasu nie odwrócę, a teraz muszę walczyć praktycznie od nowa

wiem, że takie momenty bardzo wiele uczą, mnie też w sumie sporo nauczyły, ale też gdzieś z tyłu głowy siedzi takie coś, że nawet jak wyzdrowiejesz i to po raz kolejny wróci to co wtedy albo kolejne jeszcze gorsze, że jesteś tak słaba skoro takie byle co Cię pokonało a przecież w życiu zdarzają się jeszcze gorsze tragedie nie wiem, ale zazdroszczę wszystkim chorym, że pomimo choroby potrafią się uczyć, pracować, mieć rodzinę, znajomych, wyjeżdżać na wakacje itd chociaż podobno ograniczenia są tylko w naszej głowie Smile


a jeszcze jedno odnośnie tego rosołu to pisałam wyżej, że próbowałam, miałam w ten weekend to przeprowadzić, że sam rosół, ale ja jestem głodna, no nie wytrzymam na samym rosole, chociaż pewnie będę musiała, tylko że na serio bywały dni, że jadłam tylko marchewkę, cukinię, rosół albo i to też pisałam na forum jadłam marchewkę i galaretkę, a objawy i tak były


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malditabruja




Dołączył: 05 Sty 2014
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:05, 21 Sty 2014    Temat postu:

Może przeoczyłam, ale nadal nie do końca rozumiem:

przeprowadziłaś dietę eliminacyjną tak bardzo, bardzo porządnie, krok po kroku zgodnie z fazami? Notowałaś wszystko? Robiłaś to powoli?

Na intro SCD przecież poza rosołem jesz np. mięsa. Na samym rosole to by mi do głowy nie przyszło żyć.
Z bloga:
[link widoczny dla zalogowanych]

MS gdzieś pisała, że jeśli jest duży problem, to lepiej odrzucić nawet marchewkę i jajka, na te 2-5 dni fazy intro. Jeść ile wlezie, ale tylko dozwolone produkty (czyli rosół i mięsa). Potem bardzo powoli dokładać inne produkty, pomocna może być rozpiska z SCD, ja przynajmniej z tego korzystałam.

Ja swoją niby eliminację zrobiłam tak:
2 dni głównie ryby, mięsa, gotowana marchewka i cukinia (u mnie było ok)
Kilka dni z gotowanymi warzywami i mięsami, do tego doszły jajka i banan.
Potem dołożyłam ananasa (u mnie ananas bardzo szybko okazał się ok, nie wiem czemu).
Potem dokładałam surowiznę bez skór i w miarę możliwości rozdrobnioną. Np. awokado, ogórki, pomidory. Początkowo ogórków kiszonych nie mogłam jeść, bo dosłownie ciążyły mi w brzuchu i miałam wrażenie, że stoi mi w przełyku. Podobnie z kapustą. Ostatecznie zrobilam coś w stylu mikstury jawo, tylko bez czosnku, bo zdecydowanie mnie drażni na surowo i jadłam po łyżce takiej papki.

I tak stopniowo coś tam dorzucałam, notując, czy jest ok i próbując wychwycić, co nie gra. Więc, to ściemniona eliminacja, choć już teraz wiem, co jest bezpieczne. Cały czas jem ogromne ilości oleju kokosowego. Dołożyłam masło, klarowane i trochę zwykłego. No i niedawno probiotyki, jak np. jogurty.

Też kiedyś jadłam wszystko jak leci, choć wiem, że nie do końca było ok. Teraz niewiele mogę.
I swoją drogą mam pogorszenie od wczorajszego popołudnia, fuuj.

Wiwi, nie poddawaj się, może przeprowadź jeszcze raz dokładnie eliminację, bez pośpiechu i paniki. Wiem, żę mogło mi wiele umknąć, ale mam wrażenie, że za dużo kombinujesz. Rozumiem Twoje rozżalenie, bo z powodów zdrowotnych wiele mnie w życiu ominęło. Zapewniam Cię, że spędziłam masę czasu na ryczeniu z tegoż powodu Wink Jednak jedyne, co sobie postanowiłam, to próbować i starać się wyjść z tego Smile

Podejrzewam, że Twój stan psychiczny ma tutaj wiele do rzeczy. Jak tam w tym temacie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaz101




Dołączył: 06 Sty 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 2:52, 23 Sty 2014    Temat postu:

Wiwi, mówiłam o tym [link widoczny dla zalogowanych]
To jest wariacja MS na temat intro GAPS Wink , ale przemówiło do mnie to że nie ma marchewki.
Dynia co prawda jest, ale jej nie jem - też ma wysokie ig, a po moich przejsciach, kiedy myslalam ze mam tylko candidę (pewnie ciągle trochę mam) wiem że mi nie służy (tak jak gotowana marchewka - za wysokie ig, za "słodka"). Może ty też masz coś tego typu i dlatego nie możesz marchewki? (oczywiście też może być to wtórna nietolerancja, ale watro sprawdzić jedząc rzeczy z niskim ig).
Na twoim miejscu spróbowałabym tego, jeśli dla ciebie te warzywa nie sa wzdęciogenne Wink allbo fazy intro o której pisze malditabruja.

Robiłaś kiedyś badania na pasożyty/grzyby? Jak masz zwierzęta to bardzo prawdopodobne że je masz, bo podobno psy nie są odrobaczane na np. lamblie (musze o tym jeszcze poczytać, ale nie zdziwilabym się gdyby to była prawda..).
Byłam właśnie u lekarza, takiego bardziej alternatywnego i jeśli są jakies problemy z układem pokarmowym, jelitami, to on wyznaje zasadę, że zaczyna się od największych przeciwników (czyli robali) a kończy na SIBO i inych Wink
Powiedział mi, że na pewno będzie odrobaczanie (mam psa), ale mam zrobić badania (w sensownym laboratorium), żeby określić skalę zarobaczenia.
Dowiedziałam się też, że toksoplazmoza może dawac objawy depresji. Hmm.

Wiwi, jesteś chyba z warszawy Question , moge podać ci namiary, jeśli jesteś zainteresowana. Leczenie polega na 1 wizycie i dalszym kontakcie mejlowym, więc nie rujnuje aż tak portfela.

Tak ten probiotyk polecał Kessler. Rzeczywiście jest drogi, dlatego zabrałam się za kefir wodny...który inteligentnie uśmierciłam po 1 dniu Evil or Very Mad mieszając metalową łyżką. Zamówiłam następny, i co? Przyszedł bez wody (kryształki muszą być zanurzone w wodzie z cukrem, żeby nie umarły) i nie puszcza bąbelków (tzn że nie żyje). I teraz muszę czekać, bo takie rzeczy ludzie wysyłają tylko do środy, żeby ni leżały na poczcie. Przez co znowu mam wzdęcia Sad Ale już po pierwszej dawce dał super efekty, i właściwie jest za darmo, więc wszystkim go polecam Smile

Współczuję sytuacji ze studiami, ja też mam problemy na tym polu - i nie wiem na ile to kwestia samej psychiki, a na ile fizjologii. W tym roku powinnam poprawiać maturę, ale zupełnie nie jestem w stanie się uczyć. Już wcześniej miałam coś na kształt depresji, takie nawracające epizody, a teraz doszły do tego ataki stresu, z którym zupełnie przestałam sobie radzić, najmniejsze rzeczy wyprowadzają mnie z równowagi, mam objawy wypalenia nadnerczy :/ Nie mogę rano wstać (pewnie niski kortyzol), stresuje mnie np to że nie mam sie w co ubrać, albo skończył się jakiś produkt który planowałam zjeść - kilka takich sytuacji, i tak się zestresuję, że zrezygnuję z wyjścia na zajęcia przygotowujące do matury. Czuje się przez to beznadziejnie, bo wcześniej powtarzałam w liceum rok, więc już jestem o dwa lata opóźniona, i jak nie napiszę tej matury dobrze teraz, to będę szła na studia wtedy kiedy mój rocznik na magisterkę...i nawet nie będę mogła pochwalić się jakimiś ciekawymi rzeczami które robiłam w czasie kiedy inni studiowali.

Zastanawiam się, czy jakoś się leczy to wypalenie nadnerczy, oprócz tego co pisała MS? Np na zachodzie, gdzie normalnie je diagnozują? Jak na razie zamówiłam sobie jeden z różeniec górski ;d


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zaz101 dnia Czw 2:57, 23 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:05, 23 Sty 2014    Temat postu:

Malditabruja

dietę eliminacyjną zaczęłam pół roku temu, w połowie czerwca, robiłam dokładnie to, co MS opisała czyli najpierw etap intro, a potem idziemy przez te fazy i tu zaczynał się problem, bo o ile jeszcze w pierwszych dniach widziałam zmniejszenie ilości gazów to później już było tak samo, dieta bazowała na tym, żeby zbudować sobie tą safe zone, a ja po jakimś czasie czułam, że nawet te produkty z etapu intro mi szkodzą

na początku notowałam, co jadłam i jakie było wypróżnienie, oczywiście stolec się zmienił, a tak poza tym to żadnych pozytywnych efektów nie zauważyłam i to jest najgorsze, bo wszędzie gdzie czytam to dieta pomaga, jeśli nie od razu to po jakimś czasie i ja nie wymagam cudów, wiem, że na chorobę pracowałam latami i że objawy też stopniowo się pogarszały dlatego liczyłam, że stopniowo będę widzieć poprawę

jest taka jedna dziewczyna, wiem w sumie, że porównywanie się nie ma sensu, ale ona jest chora na crohna i prowadzi bloga ze swoimi przepisami odnośnie diety scd i ona już po 7 dniach zauważyła brak biegunek, po 3 miesiącach wprowadziła mąki kokosowe, które przecież są ciężko trawione, teraz je praktycznie wszystko nawet surowiznę, a mnie po surowiźnie to by chyba całkiem poskręcało i skoro ona ma crohna i już tyle ja, no to mi to dało do myślenia, że coś tutaj musi być nie tak

mi MS pisała o tym, żebym spróbowała post na samym rosole i gotowanych warzywach, o wykluczeniu marchewki nie wspominała, za to mówiła żeby zrezygnować z mięsa

oczywiście w tym czasie zdarzyły się cheaty i to nie raz, każda okazja jak wesele, urodziny praktycznie kończyła się spróbowaniem czegoś niedozwolonego czasami nawet w zbyt duzej ilości, ale w pewnym momencie już mi zaczęło być wszystko jedno, a poza tym to miałam głód i to duży głód, po tak restrykcyjnej diecie przez tak długi okres czasu


ja to jestem raczej z tych osób niecierpliwych i lubiących widzieć szybkie efekty nawet pamiętam, że jak były w szkole badania odnośnie predyspozycji, co do zawodu to mi ta pani, która je przeprowadzała powiedziała, że ja to się do laboratorium nie nadaje, bo jakbym miała pracować nad czymś przez 15 lat i po 15 latach widzieć wyniki to bym nie wytrzymała, tylko akurat w przypadku mojego zdrowia to ja nie miałam wyjścia i w sumie przekonałam się, że bez diety ani rusz, bo było coraz gorzej, a jak jesz przez jakiś okres czasu 100% czysto i nie widzisz żadnych efektów to dla mnie to było wkurzające i frustrujące

nie poddaję się, tzn stwierdziłam, że z tym nowym rokiem trzeba coś zrobić, że nie mogę trwać w tej zamrażarce i czekać na cud i patrzeć jak całe życie przelatuje mi między palcami, 4 lata to jest jednak sporo dlatego zaczęłam od nowa i poprzedni tydzień był straszny, takiego herxa to nawet pół roku temu nie miałam, ale w tym tygodniu już jest lepiej, na razie nie chcę zapeszać, bo wyjdzie tak jak z moimi włosami, ale zobaczymy co życie pokaże


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:13, 23 Sty 2014    Temat postu:

ja nie kombinuję praktycznie wcale, tzn nie wiem z czym miałabym kombinować, po prostu kiedy widziałam, że to co ma poprawiać mój stan zdrowia zaczęło mi szkodzić to postanowiłam ograniczyć te produkty do minimum i zaczęłam wywalać z diety to co może szkodzić czyli np jajka, owoce, większość warzyw, ale efektu nie było

ja już tyle razy próbowałam, że to nie sposób policzyć, jeszcze wtedy nawet bloga MS nie było, próbowałam naturalnych metod, jakieś ziółka od zakonników, balsam kapucyński, MO z biosłone już nawet nie pamiętam wszystkiego

oczywiście na samym początku odrzuciłam niezdrowe żarcie czyli słodycze, fastfoody, gazowane napoje, gumy do żucia, a także produkty gazotwórcze- wszystkie rzeczy o których pan dr google wspomniał, że mogą wpływać na zjd

potem odrzuciłam nabiał, przez jakiś czas nie jadłam zbóż, potem jadłam zboża oprócz pszenicy, potem znowu jadłam tylko sam ryż, aż wreszcie w ogóle bez zbóż i nabiału

wiem na pewno, że stres pogarszał mój stan, a z psychiką różnie bywa, czasem jak się budzę i jeszcze jestem na wpół przytomna to mam takie myśli, że to całe moje zjd to tylko zły sen, że przecież jestem zdrowa, dopiero potem dochodzą bulgotania i już wiem, że to nie sen. u mnie też to właśnie zależy od objawów, bo jak są mniej nasilone tak że można normalnie wyjść z domu to zapominam o tym i jestem dobrej myśli, że z tego można wyjść, gorzej jak znowu się zaczyna wtedy znowu mam myśli, co mi zaszkodziło, że nigdy z tego nie wyjdę itd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:35, 23 Sty 2014    Temat postu:

Zaz

A to ja nawet nie wiedziałam o tym, że to jest wersja MS diety gaps tylko, że po pierwsze to marchewka podobno leczy żołądek i wnętrzności, a ja wykluczyłam brokuły i kalafiora dlatego że one są gazotwórcze i należą chyba do fodmaps z tego, co pamiętam, a mi MS zaleciła wykluczyć fodmaps

Ja mam wrażenie, że niezależnie, co jem to czuję jakby mi to jedzenie zalegało w żołądku i już w żołądku fermentowało, dlatego mi się odbija po posiłkach, mam wzdęcia z przelewaniem i boli mnie po lewej stronie, czasem mam takie wrażenie, że jestem jak nadmuchany balon, który niedługo wybuchnie... z każdym posiłkiem ten balon jest coraz bardziej nadmuchany


odbija mi się też na czczo więc stwierdziłam, że to może być sibo dlatego brałam pau darco i olejek z oregano, ale nie wiem czy nie za długo i czy jeszcze nie bardziej pogorszyłam sytuację


miałam 2 psy i teraz mam 1 i robiłam badania na pasożyty i lambię, wynik oczywiście negatywny tylko, że podobno nie zawsze w badaniach wychodzą, a jeszcze robiłam na candidę tylko z krwi i też negatywny, pewnie niepotrzebnie wywaliłam stówkę, bo to raczej dokładne badanie nie było


tak, mieszkam pod Warszawą, bardzo chętnie przyjmę namiary:) , bo sama już miałam kogoś takiego poszukać w okolicy, najchętniej to bym poszła do MS na wizytę, ale ona odmawia


ja na razie piję wodę z ogórków i codziennie jem 1 ogórka i zobaczymy, mam zamiar zrobić też kwas buraczany i kombuczę chociaż ostatnio na facebooku scdlifestyle oni nie polecali kombuczy jeśli chodzi o dostarczenie do organizmu dobrych bakterii no ale nie wiem, ja bym chciała spróbować

były takie 2 dni, gdzie jadłam tylko gotowaną marchewkę, galaretkę i rosół, a gazy i tak były więc dla mnie na pewno jest jakaś nierównowaga flory bakteryjnej i raczej obstawiam sibo, dodatkowo mam za mało kwasu solnego, a przez co i też enzymów, ale nie mogę suplementować się kwasem, bo boli mnie bardziej brzuch pewnie przez stan zapalny


no ja jak przeanalizowałam to wszystko to mi się wydaje, że u mnie właśnie od wypalenia nadnerczy się zaczęło, oczywiście pewnie jelita już były chore tylko nie dawały objawów, ale w porównaniu jaką byłam kiedyś osobą, a jaką teraz to niebo, a ziemia
doszło do tego, że ja się bałam publicznie odezwać, bałam zadzwonić i umówić na wizytę do lekarza, ciągle miałam natłok myśli, jak coś złego się wydarzyło to przez tydzień albo i więcej to rozpamiętywałam, dzwonił telefon to wydawało mi się, że coś złego się pewnie stało.... masakra

u mnie to fizjologia w pewnym momencie zaczęła brać górę i zaczęłam się denerwować samymi symptomami choroby i nagle zaczęły się biegunki przed wejściem na sale albo same gazy i tylko siedziałam 1,5 h wyczekując końca zajęć

też chciałam powtarzać maturę, szczególnie te przedmioty dodatkowe, bo z tych podstawowych nie poszło mi tak źle, bo liczyły się też tak jakby umiejętności, a nie sama pamięciowa wiedza, z tych dodatkowych wzięłam sobie geo i wos, a że przez 3 rok liceum nic praktycznie z tego nie powtarzałam to i słabe wyniki miałam, a jednak to w dużej mierze te dodatkowe przedmioty decydują o tym na jakie studia chcesz się dostać


leczy się wypalenie nadnerczy, na pewno nie u nas Wink bo u nas nawet pewnie nie uznaje się tego za chorobę, a najpierw trzeba zrobić badania i dopiero na podstawie badań, kiedy wiesz na jakim poziomie choroby jesteś, tego wypalenia to zaczyna się leczenie i najlepiej to robić pod okiem specjalisty, bo można sobie zaszkodzić. pamiętam, że MS pisała, że to jest długi proces i sporo czasu potrzeba aby wrócić do optymalnego stanu zdrowia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaz101




Dołączył: 06 Sty 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:53, 23 Sty 2014    Temat postu:

Koniecznie spróbuj kombuczy, myślę że sibo jest tak indywidualną sprawą, ze na każdego może inaczej działać, szczególnie że to żywy organizm (na logike kazdy "szczep" może się od siebie różnić). Na sibo nie polecają też l.acidophilus, które teoretycznie sa w kefirze wodnym, a ja świetnie się po nim czułam..zresztą to kosztuje tyle, w porównaniu do probiotyków albo jogurtownicy, że żal nie spróbować.

A co do fazy intro z tego linka który ci podałam, to masz jakieś negatywne doświadczenia z tymi warzywami, czy w ogóle ich nie próbowałaś, bo stwierdziłaś że krzyżowe itd?
Miałam takie same (tzn koszmarne) objawy po gotowanej marchewce jak zaczęła się moja choroba. I ogólnie po słodkim, bananach..a teraz po paru miesiącach nieidealnej diety, ale bez słodkich owoców i warzyw, moge zjeść banana bez (większych) sensacji żołądkowych. Więc myślę ze dieta antygrzybicza jednak przyniosła jakiś efekt, i że miałam rację, sadząc na począku, że moim głównym problemem jest przerost grzybów (to że teraz mam inne objawy to inna sprawa, może to przez koktajle błonnikowe Rolling Eyes albo zboża w diecie albo załamanie słodyczowe..w każdym razie przynajmniej część grzybów sobie wybiłam).
Więc na twoim miejscu spróbwałabym wykluczyc na jakiś czas warzywa z wysokim ig, jak właśnie ta marchew, która jest wspólnym mianownikiem wszystkich diet, faz intro i nieintro Wink których próbujesz i które okazują się ci nie służyć, wiem że ona teoretycznie ma leczyć, ale u ciebie chyba nei działa w ten sposób, jesli nawet po rosole, galaretce i marchewce miałaś objawy. Możliwe że masz oprócz sibo przerost candidy, przynajmniej na moje oko. Może warto spróbowac intro bez marchwi, a nuż będzie ci pasowało? Chyba ze już tego próbowałaś, i nic się nie zmieniło?
MS pisała że można obniżyć ig posiłku pijąc coś kwaśnego, ale nie wiem jak to sie ma do kwestii karmienia grzybów Question

Brałaś krople żołądkowe/ocet jabłkowy itd na to odbijanie? Nie brałam nigdy HCl, i nie mam pojęcia o jego sile,ale wiem ile kropli musiałam wypić żeby cokolwiek poczuć (na początku baaardzo dużo Very Happy ). Więc może to byłoby delikatniejsze i nie podrażniało ci aż tak żołądka?

Zauważyłam ostatnio coś dziwnego a propos stresu (tzn, dla mnie dziwnego Wink ) - wzdęcia sprawiają ze sie stresuję. I to nie jakies wielkie wzdęcia, nawet takie minimalne, od razu czuję taki nieokreślony niepokój i napięcie. Trochę to pocieszające, bo martwiłam się że oprócz problemów z przewodem pokarmowym zaczynam mieć jakieś mega problemy psychiczne Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zaz101 dnia Czw 22:55, 23 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Idun




Dołączył: 26 Sie 2013
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:07, 24 Sty 2014    Temat postu:

wiwi, moje problemy jelitowe to jest pikuś w porównaniu z twoimi, a marchewka mi nie służy. Gotowana mnie przeczyszcza, do tego wychodzi prawie w takie samej formie jak weszła. W ogóle kiepsko trawię warzywa, ale marchewkę najgorzej. Muszę spróbować suplementacji enzymami.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Idun dnia Pią 11:08, 24 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:23, 26 Sty 2014    Temat postu:

Zaz

wiesz, co ja nie pamiętam dokładnie, czy brokuły mi np szkodziły, ale wiem, że jadłam ich, tylko że trochę i nie widziałam żadnej różnicy, a mogłam jeść nawet więcej, bo mam sąsiada, który ma brata rolnika i jak coś nie sprzedadzą to ten sąsiad nam oddaje za darmo i przez całe wakacje przynosiły kalafiory, brokuły- całe siaty tego Smile nawet matka już się wkurzała, bo nie wiedziała co ma z tym robić, to w końcu w słoiki włożyła

pamiętam też, że na jesieni spróbowała, brukselki i chyba nawet dwukrotnie i jednak pogorszenie było, bo wtedy jadłam praktycznie ciągle to samo i dołożyłam tylko tą brukselkę

ja już na serio nie wiem sama, co mam jeść, myślałam, że po tygodniu zauważę chociaż minimalną różnicę, że po jakimś czasie będę miała tą swoją safe zone i będę wiedziała co mi szkodzi i na co uważać, a ja ciągle stoję w miejscu...

z jednej strony warzywa są ciężko trawione i mięso powinno być ok, ale z drugiej strony mięso potrzebuje więcej kwasu solnego, a poza tym jak nie będę jadła warzyw to i tak będę stała w miejscu, bo to pozbawia mnie enzymów itd nie wiem sama co robić

teraz nie mam hcl tylko przed każdym posiłkiem piję krople żołądkowe i dodatkowo parzę sobie dziurawca. tylko ten dziurawiec to trochę wiekowy i nie wiem czy coś daje, w sumie to mi się już skończył, ale pamiętam, że w 2013 na wigilię miałam takie mega zaparcie, że to już było wkurzające, tak mi było ciężko, że stwierdziłam, że nie no nie wytrzymam i napiłam się tego dziurawca tylko trochę za dużo na raz, jak mnie pogoniło to oja... masakra, a teraz mając w pamięci tamto na początek napiłam się trochę, później więcej i nic, nie wiem czy przez to, że długo leźy i już nie ma takiej siły czy już na mnie to nie działa

generalnie to ja bym po prostu chciała stopniowo zmniejszać te objawy czyli tak jak na początku było, że gazy się zaczynały dopiero wieczorem/ popołudniu, a nie jak jest teraz że od rana, teraz to jem śniadanie i już od razu objawy, ba nawet jak się przebudzę to już czuję bulgotanie, na czczo mi się odbija

nie wiem, ale czasem mam wrażenie, że ja jestem jakimś dziwnym przypadkiem i że pewnie minie jeszcze dobrych kilka lat zanim dojdę do tego, co mi dolega


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:30, 26 Sty 2014    Temat postu:

Idun napisał:
wiwi, moje problemy jelitowe to jest pikuś w porównaniu z twoimi, a marchewka mi nie służy. Gotowana mnie przeczyszcza, do tego wychodzi prawie w takie samej formie jak weszła. W ogóle kiepsko trawię warzywa, ale marchewkę najgorzej. Muszę spróbować suplementacji enzymami.


Idun
ja na początku też nie miałam takich objawów, ale prawdą jest, że niestety choruję już prawie 4 lata i z czasem było coraz gorzej...

pamiętam, że na początku nawet nie bolał mnie brzuch, jedyną zmianą, którą miałam to były te głośne przelewania i to mnie najbardziej dobiło potem jeszcze doszła zmiana wypróżnień i konsystencji stolca, ale to przelewanie było najgorsze i bardzo się tym przejmowałam

może jakbym inaczej na to zareagowała to by się to inaczej potoczyło, no sama nie wiem, ale chyba bym inaczej nie umiała, skoro non stop mi się przelewało i to jeszcze na studiach wśród nowych ludzi i jeszcze miałam dźwięki z tyłka, no bo sorry rozumiem, że może komuś burczeć z głodu, ale u mnie to z głodu nie było

w ogóle to w ten weekend mam załamkę, dołuję się tym, że ludzie pomimo chorób jelit pracują, studiują, spotykają się z ludźmi, robią to, co lubią, normalnie żyją, a ja nic, zamknięta jak w klatce, co czytam to kolejna blogerka ma drażliwe jelito, biegunki, bóle brzucha itd, a studiuję na 2 kierunkach, pracuje, ćwiczy i robi to co chce
jestem załamana tym, chociaż 100 razy bym wolała mieć silne bóle brzucha i biegunki niż te dźwięki, przelewania, gazy i latanie co godzina do toalety, bo ledwo, co można wycisnąć i się chodzi co chwila wydalić te bobki eh


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasu




Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śrem

PostWysłany: Pon 14:40, 27 Sty 2014    Temat postu:

Wiwi, przeglądam od jakiegoś czasu Twoje wpisy, i cały czas nasuwa mi się jeden wniosek- Twoje problemy to problemy przede wszystkim psychiczno-stresowe. Zamiast skupiać się tylko na tych jelitach i opisywanym w każdym temacie (nie śmieję się z tego czy coś, to tylko pokazuje jak bardzo ten fakt ryje Twoje nerwy, że non stop o tym piszesz), "przelewaniu w jelitach i dźwiękach z tyłka", powinnaś się zająć doprowadzeniem do porządku swojej psychiki. Z tego co wiem, akurat nerwy/stres ma bardzo duży wpływ na sprawy jelitowe. Jeśli chcesz, mogę Ci przesłać na maila książkę, która mi osobiście bardzo pomogła poukładać sobie w głowie i w życiu, może akurat Tobie też by pomogła. W sumie, można powiedzieć, że jej główna myśl jest taka, że wszelkie choroby zaczynają się właśnie "w głowie".

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:13, 27 Sty 2014    Temat postu:

Kasu

stres owszem wpłynął na moje zdrowie, ale uwierz mi, że teraz denerwuję się o wiele mniej niż na początku choroby albo 2 lata temu, wtedy to był codzienny i wyniszczający stres, a teraz już sama się do tego przyzwyczaiłam i nie denerwuję aż tak jak kiedyś

nawet dzisiaj idąc na pocztę zastanawiałam się czemu tak jest, że jak bardzo się denerwowałam to nie miałam aż tak wielkich objawów jak kiedyś i uwierz mi, że jest różnica podam banalny przykład do szkoły dojeżdżam pociągiem i kiedyś na każdej stacji, jak pociąg stanął to denerwowałam się, że moje jelita zaczną gadać, jeszcze przed zatrzymaniem pociągu już czułam ten skurcz żołądka i jelit, a teraz już tego nie ma, jadę normalnie, nie przejmuję się tym

tak samo było na studiach, przed każdymi zajęciami był stres, a teraz jednak mam powtarzanie roku, a właściwie jednego przedmiotu więc i mam mniej zajęć i nie denerwuję się tak jak kiedyś

dawniej bywało, że spać nie mogłam, bo już wieczorem myślałam, że co to będzie jutro, jak ja sobie poradzę, a teraz śpię znakomicie i mogłabym tak wymieniać i wymieniać

co mnie najbardziej stresuje to to, że dieta mi nie pomaga już od jakiegoś czasu, że po naturalnym jedzeniu mam jeszcze większe objawy niż po 'normalnym' i że nie wiem co to dalej ze mną będzie, co z pracą, szkołą, generalnie z życiem... po prostu nie widzę siebie w takim dalszym życiu, zawsze myślałam, że to jest chwila, coś jak dłuższe przeziębienie i przejdzie, a to się ciągnie, ciągnie i ciągnie i nawet nie ma takiego momentu żeby na chwilę przerwało, tylko jest non stop z różnymi objawami

ale książkę możesz napisać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
opiotr




Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:18, 27 Sty 2014    Temat postu:

Ciesz się, że przedłużyłaś sobie studia o rok Smile.
Bo studia to dobra zabawa w porównaniu z pracą...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kasu




Dołączył: 18 Wrz 2013
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śrem

PostWysłany: Wto 0:20, 28 Sty 2014    Temat postu:

Wiwi, ja nie mówię tylko o stresie-denerwowaniu się. Raczej ogólnie o tym co się dzieje w Twojej głowie, z Twoimi emocjami itd. Zresztą to co teraz masz ze zdrowiem, też jest raczej wypadkową tego co się już "nastresowałaś" wcześniej, więc to, że teraz, jak twierdzisz mniej się stresujesz, nie znaczy, że wszystko nagle minie jak ręką odjął- trzeba dojść z tym wszystkim do ładu najpierw. Jeśli chcesz to napisz mi swojego maila to Ci wyślę tą książkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:21, 28 Sty 2014    Temat postu:

opiotr napisał:
Ciesz się, że przedłużyłaś sobie studia o rok Smile.
Bo studia to dobra zabawa w porównaniu z pracą...


tak, po prostu skaczę ze szczęścia i radości, że mam powtarzanie roku... jest super, bo musiałam za to płacić, bo mam rok do tyłu i rok zmarnowany mimo że to tylko 1 przedmiot i teraz już bym miała za sobą 1/4 magisterki a tak to nawet nie wiem czy pójdę jeszcze kiedykolwiek na studia

dla mnie studia to nie był czas imprez, chlania, zupek chińskich itd, dla mnie to było codzienna walka z jelitami i denerwowanie się, czy dzisiaj dam radę czy nie
na początku chodziłam na większość zajęć czyli ćwiczenia i wykłady, a z czasem stres był tak duży i jelita tak dawały popalić, że wysiedzenie 1,5 h na ćwiczeniach graniczyło z cudem... to nie był miły okres tak jak dla większości ludzi i o to też miałam/ mam żal, że nie dane mi było jeszcze się trochę 'pobawić'

wychodziłam z domu oczywiście przed tym 20 razy zaliczając łazienkę, często w ostatniej chwili wbiegałam do pociągu, bo dostawałam biegunki tuż przed samym wyjściem, a pociąg nie poczeka, potem wpieprzanie w siebie w wafli ryżowych żeby nie bulgotało potem to się nie sprawdzało, 1,5h albo dłużej siedzenia jak na szpilkach i tylko zerkanie na zegarek kiedy się skończą zajęcia i tak w kółko

żadnego życia towarzyskiego, żadnych dodatkowych zajęć, tylko siedzenie w domu jakbym była starszą babcią

a inni studiowali 2 kierunki, do tego pracowali i jeszcze mieli czas na spotkania, wyjścia, imprezy, mieli chłopaka/ dziewczynę...

nigdy nie byłam z tych bardzo otwartych i towarzyskich osób, ale jednak swoich znajomych miałam, był taki czas, że codziennie się gdzieś wychodziło, bez celu, tak tylko żeby się spotkać, zawsze miałam plany studiowania 2 kierunków i pracowania, brałam udział w czym się dało- konkursy, jakieś kółka, wolontariat, a teraz nic

czasem jak spotkam dawnych znajomych, to się mnie pytają, co ja robię i z kim się teraz zadaję, bo tak się odizolowałam i co mam im mówić, że z domu nie wychodzę, bo bym ich zagazowała mimo że jem tylko marchewkę

rzeczywiście mam się z czego cieszyć, tym bardziej, ze nie wiem, co teraz ze mną będzie, gdzie ja pracę znajdę, a wiem jak sytuacja na rynku wygląda, bo już trochę cv powysyłałam, wszędzie wielkie wymagania, pensja taka sobie, poza tym zawsze na początku trzeba zapieprzać i dawać z siebie wszystko i jeszcze liczyć się ze stresem, z którym ja sobie nie radzę


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.tlustezycie.fora.pl Strona Główna -> Q&A- pytania i odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin