Forum www.tlustezycie.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

fermentacja w jelitach
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.tlustezycie.fora.pl Strona Główna -> Q&A- pytania i odpowiedzi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:16, 13 Gru 2013    Temat postu:

A jakie to dobre bakterie zasiedlą mi się od słonecznika? To już chyba lepsza są kiszonki

Jasne, że byłam u lekarza i to nie jednego, od razu diagnoza zjd i duspastaltin, brałam miesiąc, bo nie widziałam żadnej różnicy. Większość badań robiłam sama prywatnie, a studiuje i nie mam tyle kasy. Jak pokazałam jednej pani dr swoje badanie na nietolerancje to stwierdziła, że po co, to i tak nie jest potrzebne. Na zgagę dostałam środki zobojętniające :/. Szczerze to ja dziękuję za takie leczenie, żaden z nich nie wspomniał o diecie i ja już nie mam siły chodzić więcej, nic nowego się od nich nie dowiem.


Tak w ogóle to ja nie mam zaufania do lekarzy, generalnie moje chore jelita są po części konsekwencją leczenia poprzedniej choroby właśnie przez lekarzy. Słaba dieta, antybiotyki, stres, brak snu i się skumulowało. Każda wizyta u lekarza była dla mnie stresująca, bo ja w końcu chciałam mieć diagnozę, jakiś trop, a nie ciągle, a może to a może tamto i nikt tak na prawdę nie słuchał jak ja się czuję, jakie mam objawy tylko najważniejsza była recepta i kolejne niepotrzebne badania. Koniec końców sama doszłam do tego, co mi dolega, a było to tak banalne, tylko że też musiałam wymusić skierowanie na to badanie i potem skierowanie na leczenie tego co wykryto... tak wygląda leczenie w naszym kraju.

W między czasie miałam maturę, zmarła mi bliska osoba, a druga była w szpitalu i weź tu się człowieku nie denerwuj. Tyle mi antybiotyków nawtykali, jak ja przez całe swoje życie żadnego antybiotyku nie brałam, tak przez te kilka lat mi tyle poprzepisywali, a większość z nich miała tylko inną nazwę.


Ja się nie dziwię, że przez takie coś nie padły mi jelita, tylko że ja już bym chciała w końcu być zdrowa, a nie że znowu z chorych jelit przejdzie mi na coś innego, już po prostu za długo choruje, a jestem jeszcze młoda.
Zawsze miałam dużo planów i marzeń, a nagle wszystko zaczęło się sypać, na studia swoje wymarzone się nie dostała, a na te co się dostałam to nie mogę ich skończyć, o pracy to już nawet nie myślę. Nie wiem, co to będzie. Wiem, że jestem takim typem człowieka co się za bardzo przejmuje i gdybym od początku miała większy dystans do tego to by lepiej było, ale ja inaczej nie potrafię. Jedyne o czym teraz marzę to wyzdrowieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
opiotr




Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:30, 13 Gru 2013    Temat postu:

wiwi napisał:
A jakie to dobre bakterie zasiedlą mi się od słonecznika? To już chyba lepsza są kiszonki

Żadne bakterie... Różnica jest taka, że jest to pożywka dla bakterii. Można w siebie wlewać bakterię, które zaraz zdychają albo właśnie tworzyć środowisko dla bakterii i one same się pojawią.
Z tymi probiotykami to tak np. jakby umieścić słonie afrykańskie na lodowcu - efekt szybko zdechną. Z drugiej strony jakby zamienić lodowiec na sawannę to słonie się tam same pojawią...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
minimal




Dołączył: 03 Lis 2013
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:13, 14 Gru 2013    Temat postu:

wiwi, nie wiem co Ci napisać. Przykro mi, że tak cierpisz. Może MS się w tym wątku pojawi i coś spróbuje pomóc. Pisałaś może do niej priva?

Co do pożywki dla bakterii to wszystko fajnie ale jeśli ktoś ma przerost bakterii (SIBO) to dodawanie pożywki nie musi wcale pomóc dlatego, że w SIBO:

"...the bacteria that overgrow are not necessarily bad, but there are just too much of them in a section of the intestines where they shouldn’t be in high numbers."*

*http://www.eat-real-food-paleodietitian.com/paleo-diet-and-SIBO.html

Kolejna sprawa - wiem, że ciężko jest zdiagnozować SIBO (dzięki tobie wiwi sporo poczytałem Smile ) ale Twoje symptomy rzeczywiście na to wskazują. Choć oczywiście nie wiadomo niestety jak jest naprawdę, to w linku który podałem powyżej jako jeden z czynników SIBO wymienia się STRES. Oprócz diety low carb/paleo/low fodmaps autorka zaleca:

"- Chew your food well to make sure you absorb your food before the bacteria do;
- Space your meals every 4 to 5 hours and try to fast overnight (for at least 12 hours) to help with the MMC;
- Relax and avoid stress as much as possible to promote adequate stomach acid and normal MMC;
- Keep a food journal, introduce foods one a time every 3-4 days and assess your individual tolerance;
- At first, make your food as easy to digest as possible: make stews, cook your vegetables thoroughly (peel and deseed them if necessary too) and even puree your vegetables;
- Include homemade bone broth in your daily routine to promote gut healing;
- Slowly introduce probiotics (from supplements or fermented foods) to re-balance your gut flora;
- Be aware that die-off symptoms (a worsening of your previous symptoms or new symptoms) is common during the first weeks... stick to your diet and things will get better;
- Talk to your doctor before changing any medications/supplements or consult the Paleo dietitian for help controlling your SIBO."

Podejrzewam że robisz wszystko oprócz nie stresowania się Crying or Very sad i może to jest problem. Może musisz się przemóc i spróbować kiszonek np. z buraków. Wiem, że ich nie tolerujesz, ale może w małych ilościach? Zacząć od jednej łyżeczki i stopniowo tą ilość zwiększać aż, dojdziesz do 1 kubka?

To tylko moje spekulacje, nie znam się na tym. W Twoim wypadku trzeba kogoś z doświadczeniem.

Mimo wszystko trzymam kciuki, i nie poddawaj się! Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez minimal dnia Sob 9:15, 14 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:26, 23 Gru 2013    Temat postu:

dzięki minimal

pisałam już do MS wielokrotnie i w komentarzach i meila wysłałam, ale moim zdaniem to ona nie ma czasu za bardzo teraz, bo coraz więcej osób prosi ją o radę, a mi daje wciąż te same wskazówki tylko, że u mnie to nie działa, pewnie jest to jakiś głębszy problem i trzeba mieć większą wiedzę, której ja nie posiadam i na wszystkich blogach paleo przyjaznych piszą, że w przypadku chronicznych chorób, kiedy dieta nie pomaga trzeba pójść do naturopaty tylko, że gdzie ja znajdę takiego... gdybym mieszkała w USA to już dawno bym poszła, a w PL to nie wiem kto ma taką wiedzę, na samym początku choroby byłam w zakonie Bonfiratrów, gdzie dają zioła po wywiadzie i dostałam zalecenie diety dr Dąbrowskiej i ziółka, piłam te ziółka i żadnej poprawy na lepsze nie było


na scd lifestyle, strona, którą prowadzi 2 chłopaków 1 miał celiakię, 2 ibs i wyleczyli się dietą scd i teraz sami prowadzą konsultację, na tej stronie przeczytałam historię choroby kobiety która chyba miała wzjg i kilka albo kilkanaście lat była na diecie scd już nie pamiętam dokładnie ile i nic jej nie pomagało, wciąż miała biegunki i była chora i myślała, że ta dieta nie jest dla niej, aż w kocu skonsultowała się z kimś i problemem był jogurt scd, zmieniła coś w tym jogurcie, chyba za krótko go robiła i biegunki ustały i była zdrowa

te zalecenia z bloga eat real food tej dziewczyny też czytałam i ona np. miała łatwiejszy przypadek o tyle, że ona też długo się leczyła, ale wiedziała, co jej jest, ona miała sibo i chyba pasożyty, które złapała będąc w Afryce i po powrocie zaczęła mieć problemy trawienne, a ja w życiu nie byłam w ciepłych krajach... nie wiem może to i są pasożyty, u nas testy są beznadziejne, ja sama robiłam i nic mi nie wyszło, tak samo na candidę tez był negatywny


najgorsze jest to, że ja nie wiem, co tak na prawdę mi dolega, bo mam tak różne objawy, nie mam crohna, wzjg, celiakii, typowego refluksu, a mam praktycznie wszystkie możliwe objawy ze strony układu pokarmowego

na początku miałam raczej w kierunku zaparć i te dźwięki z tyłka, z powodu przemieszczających się gazów, czasem nawet bąka mi się nie chciało puścić, ale i tak miałam te dźwięki i to było dobijające dla mnie, bo nie miałam na to wpływu, coś jakby burczenie ale nie w brzuchu i czułam się przez to, że jestem jakaś nienormalna, bo o ile burczenie w brzuchu rozumiem, tak to było dla mnie żenujące

zachorowałam krótko przed maturą w 2010 roku i do końca tego roku może z 2 razy miałam biegunkę i zawsze to było w stresujących sytuacjach, tak to miałam normalne wypróżnienie o różnej konsystencji, a czasami zaparcia, noi te gazy, ale jeszcze wtedy nawet brzuch mnie nie bolał, nic, ja nawet do tego momentu nigdy w życiu nie miałam grypy żołądkowej aż nagle z dnia na dzień wszystko się posypało


nie wiem do tej pory, co mi jest, myślałam, że to ze stresu, ale nie, teraz mam powtarzanie przedmiotu na studiach i mam tylko 1 wykład, a tak to nie muszę jeżdzić do szkoły, a i tak z jelitami jest coraz gorzej, bo skoro nawet gotowanej marchewki nie trawię....


dziękuję za wsparcie, ale ja już się chyba poddałam, mam tego wszystkiego po prostu dość, mam 22 lata, a nie mogę z domu normalnie wyjść, praktycznie całkowicie odizolowałam się od ludzi, marzę tylko o tym żeby to wszystko już się skończyło, ja już nie mam siły walczyć, męczę się prawie 4 lata, na początku myślałam, że to szybko przejdzie i będzie dobrze, a z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej i nie zapowiada się na to żeby było lepiej, pewnie mnie czeka takie całe życie, a ja nie chcę tak żyć...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wujek




Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rybnik

PostWysłany: Wto 19:24, 24 Gru 2013    Temat postu:

wiwi, nie wiem jak Ci pomóc, nie wiem co Ci jest, ale widzę, że jest ciężko.

Chciałem Ci tylko powiedzieć, że nie możesz się poddać, nie teraz - kiedy to jest najciężej. Przyjdzie taki moment w życiu, że albo trafisz na osobię kompetentną, która zdoła Ci pomóc, albo problemy rozwiążą się w jakiś sposób same. Ja wierzę, że organizm człowieka jest w stanie poradzić sobie z więszkością problemów samemu - w Twoim przypadku może to jest cięższe, może trzeba jakieś stymulacji, o której - na ten czas jeszcze nie wiesz, no bo jak? Ale życzę Ci z całego serca abyś się nie poddawała i trzymała, bo dopiero wtedy się wyleczysz.

Trzymaj się, jestem z Tobą, pozdro.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaz101




Dołączył: 06 Sty 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:01, 07 Sty 2014    Temat postu:

wiwi, bardzo ci współczuję. Po sobie widzę jak problemy trawienne wpływają na psychikę, ciągłe zamartwianie się kiedy, jak i co zjeść i jak na to zareaguje. Nienawiść do układu trawiennego Evil or Very Mad Nie poddawaj się, MUSI istnieć rozwiązanie twoich problemów.

Btw. mam pytanie odnośnie KB i przerostu bakterii. Czy jeśli czuję po nich poprawę, jest to argument za tym, że nie mam SIBO? (nie mówię że rozstrzygający, ale na korzyść). Przepraszam że wcinam się w nie swój wątek z tym pytaniem, mam nadzieję że nie będziesz miała mi tego za złe, wiwi Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wujek




Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rybnik

PostWysłany: Wto 17:55, 07 Sty 2014    Temat postu:

KB? Nie potrafię skojarzyć co to.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
incognito




Dołączył: 17 Sie 2013
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń/Kraków

PostWysłany: Wto 18:09, 07 Sty 2014    Temat postu:

Wujek napisał:
KB? Nie potrafię skojarzyć co to.


KB = koktajl błonnikowy; "wynalazek" pana Słoneckiego :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:52, 08 Sty 2014    Temat postu:

zaz101 napisał:
wiwi, bardzo ci współczuję. Po sobie widzę jak problemy trawienne wpływają na psychikę, ciągłe zamartwianie się kiedy, jak i co zjeść i jak na to zareaguje. Nienawiść do układu trawiennego Evil or Very Mad Nie poddawaj się, MUSI istnieć rozwiązanie twoich problemów.

Btw. mam pytanie odnośnie KB i przerostu bakterii. Czy jeśli czuję po nich poprawę, jest to argument za tym, że nie mam SIBO? (nie mówię że rozstrzygający, ale na korzyść). Przepraszam że wcinam się w nie swój wątek z tym pytaniem, mam nadzieję że nie będziesz miała mi tego za złe, wiwi Smile



dziękuję za słowa wsparcia i otuchy Smile powiem tak, że na początku to ja te problemy trawienne bagatelizowałam, zaczęło się niewinnie, nic mnie nie bolało, no może w stresie, a stresu w tym okresie miałam bardzo wiele, ale tak nic mi nie szkodziło, nie miałam biegunki tylko te nieszczęsne przelewania z jelit, z brzucha noi gazy i od tego się zaczęło, poszłam na studia, 1 rok, nowi ludzie, otoczenie, wszystko od początku i się zaczęłam denerwować, że ktoś usłyszy, że będę musiała wyjść itd. i dopiero wtedy się zaczęło- ból jelit na początku ze stresu, a teraz to już ze wszystkiego, biegunki przed wyjściem do szkoły, zgaga, jeszcze głośniejsze przelewanie, doszło do tego, że praktycznie cały dzień nie piłam, bo po tym przelewało mi się jeszcze głośniej i inne jeszcze bardziej miłe objawy, o których wcześniej nie miałam pojęcia, że nawet istnieją


zaczął się wstyd, zażenowanie i co sobie ludzie pomyślą, ja jestem raczej z tych przeżywających i wrażliwych, poza tym zaczęły się coraz większe nerwy, bo dochodziło objawów i już były coraz bardziej nasilone, wyjście do szkoły graniczyło z cudem, a wysiedzenie 1,5 h na zajęciach było jeszcze większym i jeszcze do tego dojazd do szkoły 1,5h więc takie wyjście do było jak jakaś wyprawa w himalaje


na początku też myślałam, że przejdzie szybko, że to ze stresu, przyszły wakacje i nie, nie minęło, wręcz przeciwnie było gorzej i tak przez prawie 4 lata, ja już praktycznie nie mam nadziei, bo już nawet przestałam pamiętać co to znaczy normalne wyjście z domu, co to wyjście do kina, co to wyjazd na wakacje, nie wiem, co będzie ze mną dalej, ta myśl mnie coraz bardziej przeraża, bo teraz są ciężkie czasy


jeśli chodzi o to, że KB Ci osobiście pomaga i chcesz przez to wykluczyć sibo, to po pierwsze nie wiem jakie masz objawy, ale ja mam swoją taką teorię i z tego, co czytałam i na blogu i w innych źrodłach to to się pokrywa, po prostu błonnik działa jak szczotka i czyści Ci jelita przy tym podrażniając je i normalne że masz wypróżnienie, bo błonnik zwiększa masę kałową i żarcie nie zalega i nie fermentuje, tylko że jak dla mnie to jest maskowanie problemów, bo normalnie to masz za mało bakterii.sibo/ złą florę bakteryjną i inne z tym problemy, a to w połączeniu daje Ci jakieś problemy trawienne


ja przez święta jadłam praktycznie, co chciałam i powiem tak było lepiej niż normalnie, paradoksalnie, a jadłam wszystko i mówiąc lepiej chodzi mi o to, że było mniej gazu noi w sumie mogłabym być zadowolona i się cieszyć, tylko że jak dla mnie to nie jest rozwiązanie tylko stanie w miejscu, jadłam co chciałam i miałam zdecydowanie większy stolec i pełniejsze wypróżnienie, teraz od kilku dni wróciłam na dawne jedzenie i od razu stare problemy wróciły, bo nie ma tego błonnika, co zwiększy ten stolec i pewnie mi to zalega i fermentuje, tylko że jedzenie tak jak dawniej nie jest rozwiązaniem, normalnie stolec składa się z bakterii i nawet na blogu jest post- masz problemy trawienne na paleo, za mało bakterii może być przyczyną i ja to właśnie u siebie podejrzewam plus do tego za mało kwasu solnego, enzymów, stan zapalny jelit i nieszczelną śluzówkę, nie wiem czy nie candida i pasożyty ale badania wyszły ujemne

też mnie to wkurza ciągłe myślenie, czy to mi zaszkodzi, czy nie, a ostatnio już nawet gotowana marchewka szkodzi :/ a ja raczej jestem z tych osób, co nigdy nie miały grypy żołądkowej, co jadły praktycznie wszystko w różnych połączeniach i nic im nie było, jakiś czas temu tata jadł gotowaną kiełbasę, a potem się wziął za ptysie i jak tak na niego się spojrzałam, że on tak je wszystko i nic mu nie jest, a u mnie po takim czymś to by była natychmiastowa rewolucja

zaz101 nie gniewam się za Twoje wtrącenie, pytaj ile chcesz, w sumie już ten wątek był martwy, bo ja swoje napisałam inni to, co wiedzą też i nikt raczej nie miał nic do dodania poza tym, że nie wie, co mi może pomóc, jak wpadnę na to, co mi pomogło to dam znać Smile

nie wiem czy ktokolwiek zrozumie coś z tego mojego bełkotu Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zaz101




Dołączył: 06 Sty 2014
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:38, 18 Sty 2014    Temat postu:

Dzięki za odpowiedź Smile
Niedługo po napisaniu tego posta miałam jednak wzdęcie po koktajlu błonnikowym, poczytałam o tym trochę więcej, doszłam do podobnych wniosków co ty (tzn że szczota i tylko pozornie jest ok) i przeszłam na paleo Very Happy (wcześniej jadłam dodatkowo kasze).
Też tak miałam, wiwi, jadłam wszystko co chciałam i nigdy nawet gazów nie miałam (tzn pewnie miałam ale nawet nie zauważałam, były tak bezobjawowe). Jak teraz o tym pomyślę..beztroskie opychanie się pizzą [']
Prawie rok temu dostałam antybiotyk i od tego się zaczęło - miał bardzo "ogólne" działanie (czyli że wybijał więcej bakterii niż inne) + czułam sie tak źle że zapominałam o probiotykach. Ale w sumie jakieś symptomy miałam wcześniej, np niedawno odkryłam że przez większość życia mam reaktywną hipoglikemię Surprised (hah zawsze się zastanawiałam jak bohaterowie książek/filmów mogli nie jeść przez dzień dwa i do tego miec siłę na np wędrówkę przez las..ja po 3 godzinach położyłabym się pod jakimś drzewem i stwierdziła że koniec, nie mam siły) do tego ciągłe infekcje zatok, intymne, powiększone migdałki, ciągłe zmęczenie..
W każdym razie przeszłam etap różnych diet przeciwgrzybiczych, które nie działały i nawet nie zmiejszały doraźnie objawów i każda kończyła się kompulsywnym napadem objadania słodyczami, a potem trafiłam na to nieszczęsne biosłone i już myślałam ze jest ok, nie miałam żadnych objawów, ale znowu naszło mnie na słodycze, wróciłam do diety i okazało się że już nei działa Sad przeszłam na paleo, ale ciągle miałam objawy sibo.
Teraz jestem na diecie GAPS w fazie intro i jest ok - przerabiałaś to? Bo ja mam straszne wzdęcia po marchewce ( i np dyni, ogólnie tych z wyzszym ig chyba) a po brokułach i kalafiorze mniejsze, może to byłaby jakaś opcja dla ciebie?
Teraz właściwie od 2 dni nie mam żadnych, bo zaczęłam pić kefir wodny Very Happy mam nadzieję że to nie przejściowa poprawa, ale dla bezpieczeństwa przeprowadzę tę dietę.
A w ogóle MS wspominała, że jest jeszcze inna faza intro GAPS, która polega na piciu rosołu i braniu probiotyków, próbowałaś tego?
Znalazłam też probiotyk dla osób z SIBO - Prescript Assist. Nie wiem dokładnie na czym polega, ale chodzi o to że wykorzystali w nim jakieś zupełnie inne bakterie.
Czytałam że bierzesz olej z oregano, stosowałaś jakieś protokoły biofilmu? Myślę że mi by się coś takiego przydało, ale jest tyle informacji dot środków i do tego jak źle to przeprowadzisz to jeszcze bardziej uodparnia biofilm :/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malditabruja




Dołączył: 05 Sty 2014
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:24, 19 Sty 2014    Temat postu:

O, Zaz101, widzę, że chorobowo u Ciebie podobnie jak u mnie.
Ja póki co, po jogurtach SCD czuję się znacznie lepiej. Aczkolwiek ten probiotyk brzmi interesująco, bo planuję wyjazdy i przecież nie wezmę jogurtownicy.
U mnie marchewka była ok, ale początkowo ie mogłam też jeść tych warzyw, o jakich piszesz. Ale się poprawiło po jakichś 2 tygodniach i aktualnie mogę sobie pozwolić na więcej. Aczkolwiek i tak planuję grubszą eliminację.

No właśnie, też zauważyłam, że niektórzy nie jedząc cały dzień i jest ok, a mnie oblewał pot, było słabo i rzucałam się na żarcie. Teraz jest trochę lepiej, ale nadal nieciekawie. Obawiam się, że to nie minie ;/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arik




Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto krasnoludków

PostWysłany: Nie 13:33, 19 Sty 2014    Temat postu:

malditabruja napisał:

No właśnie, też zauważyłam, że niektórzy nie jedząc cały dzień i jest ok, a mnie oblewał pot, było słabo i rzucałam się na żarcie. Teraz jest trochę lepiej, ale nadal nieciekawie. Obawiam się, że to nie minie ;/

czytając ten fragment, widzę te same problemy, jakie miałam z insuliną i cukrem - wysoki poziom... jak byłam na Dąbrowskiej (epizod którego teraz żałuję pod pewnymi względami, chociaż wzmocnił moją desperację do tego stopnia że zainteresowałam się kompletnym przeciwieństwem Very Happy), i generalnie wcześniej - też nie mogłam wytrzymać kilku godzin. Taki typowy ostry węglowodanowy głód, nic go nie pokona, musisz zjeść, bo zabijesz Very Happy A dobrze, ale usypiająco czułam się po posiłkach, które teraz z perspektywy czasu wiem, że były z rodzaju "podniesie cukier natychmiast" i zapewni jakiś komfort psychiczny -stresy codzienne. Masakra. Na blogu też jest artykuł z września '13 o hipoglikemii i insulinooporności, chociaż zapewne znasz Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malditabruja




Dołączył: 05 Sty 2014
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:33, 20 Sty 2014    Temat postu:

Tak, mam wyraźne problemy insulinowe, choć dla lekarzy za małe. Robiłam krzywą cukrową kiedyś, przekroczyłam normy i lekarka stwierdziła, że "no to nic dziwnego, że ma pani takie skoki, w końcu to była duża dawka cukru". I olała ;D
Teraz jest i tak lepiej, najgorzej było 2 miesiące temu, bo myślałam, że zwariuję. Po długim odchudzaniu, diecie wysokowęglowodanowej i bieganiu czułam się tragicznie :] A wczoraj i dziś było całkiem nieźle - dłuugiee 6 godzin bez głodu. Szok. Niby nic takiego, ale dla kogoś, kto po 3 godzinach desperacko pragnął jeść, to jest krok milowy Wink A co w tym najlepsze - wcale nie miałam ochoty na przekąskę. Wręcz nic nie mogłam wepchnąć. Cudowne Very Happy Zwłaszcza, że w końcu nie dręczyła mnie myśl o jedzeniu, mogłam się skupić na czymś innym. Nawet jeśli przytyję tą metodą, to wolę kilogramy niż tą ciągłą nerwicę jedzeniową.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiwi




Dołączył: 06 Sie 2013
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:46, 20 Sty 2014    Temat postu:

zaz

ja też jakieś symptomy miałam wcześniej, ale nie za bardzo byłam na nich skupiona, poza tym od dziecka miałam infekcje-gardło, uszy, migdały- generalnie górne drogi oddechowe aż w końcu w 2 klasie liceum padły mi zatok- ból był nie do zniesienia, jeszcze to było dzień przed Wigilią albo w Wigilię, taki ból jakby mnie ktoś cegłą wali w głowę i jeszcze dociskał ją noi tak bolało bolało aż zaczęło się coraz gorzej- bo zaczęła boleć cała głowa potem doszły zawroty głowy i tak łaziłam od lekarza do lekarza

psycholog, laryngolog, endokrynolog, neurolog, różne badania- większość zbędnych i nic, u laryngologów było kilku, a ostatnia szanowna pani dr była najmądrzejsza- dawała te same leki tylko o różnych nazwach, jeszcze najlepszy był lek, który musiałam brać 2 razy co 12h i ostatnia dawka przed 17 czyli musiałam się budzić o 5 rano, półprzytomna brać lek, potem jeszcze trochę spałam i do szkoły i tak łaziłam jak żywy trup

im bliżej matury tym było coraz gorzej, bo przez ten ból nie mogłam się uczyć, a dochodziły coraz to nowe symptomy, zaczęły się zawroty głowy, bóle w potylicy, bezsenność- każdej nocy denerwowałam się czy w końcu zasnę, a sen oczywiście nie przychodził i po takiej nocy głowa bolała jeszcze bardziej, a zawroty były takie, że chodziłam jak pijana noi w końcu zaczęłam się bać wychodzić z domu...

teraz jak o tym myślę to musiałam mieć nieźle wypalone nadnercza, stres pogarszał wszystko, niby w badaniach wyszło, że mam zwyrodnienie kręgosłupa szyjnego, ale wątpie w to że by miało to aż tak kolosalny wpływ na moje zdrowie

a tydzień przed maturą zaczęły się problemy trawienne, które trwają do dziś, najlepszy czas w życiu każdego człowieka, studia, zabawy do rana, imprezy, alkohol itd... oczywiście nie dla mnie, bo jeśli w liceum myślałam, że z takim bólem to się nie da żyć, to teraz to jest jakaś masakra, oczywiście na początku choroby problemy trawienne nie były tak nasilone, ale teraz to już jest od rana do wieczora


jeśli chodzi o głód to dla mnie kiedyś głód nie istniał, tzn burczało trochę w brzuchu, ale nie tak żebym mdlała, żebym słabła, czy myślała tylko kiedy zjem, dopiero jak się zaczęły problemy trawienne to zaczął się głód i to też nie do końca tzn. ja czuję się najedzona, ale mój brzuch twierdzi co innego- ciągle burczy, przelewa się doszły nawet takie wybuchy powietrza i generalnie eh

jeśli chodzi o dietę to ja jestem teraz na scd i mi nie pomaga, poprzedni tydzień to była masakra, takich wzdęć to w życiu nie miałam, a o gazach to lepiej nie mówić i to na serio jest dołujące jak jesz tylko marchewkę i tak jest źle, ja jestem z tych osób, które do motywacji potrzebują efektów, a tutaj już 2 tygodnie i jak było tak jest


mogłabyś napisać czym się różni etap intro gaps od scd? jeśli chodzi o ten sam rosół to tak, myślałam o tym, nawet miałam to zrobić w weekend, ale nie wytrzymałam po prostu po takim ograniczonym jedzeniu to jestem tak głodna, że na serio, ciężko wytrzymać i tak ograniczyłam posiłki do 2, żeby robić jak największe okienko i wszystko zostało strawione, ale jak trzeba będzie to przejdę i na ten rosół

ten probiotyk to mi się gdzieś rzucił w oczy, chyba chris kresser go polecał albo chłopaki z scd lifestyle, nie pamiętam, ale cena powala, 50 dolarów... mnie na razie na to nie stać, ułożyłam sobie plan leczenia- najpierw pau darco na wybicie pasożytów, potem suple na zaleczenie jelit, potem probiotyki, a na końcu kwas i enzymy, na razie na iherb zamówiłam te preparaty co MS polecała na nieszczelne jelita, ale nie wiem, co to będzie, już tyle różnych rzeczy brałam, a i tak nic nie pomagało

ja z tymi protokołami też nie mogę się połapać, wiem, że np można brać coś na pasożyty i potem nattokinase albo laktoferynę i na koniec chelatyzacja, ale ja nie wiem dokładnie jak to jest, olejek z oregano zamówiłam na samym początku, bo też na forum kafeterii naturalne leczenie jelit taka jedna dziewczyna polecała leczenie olejkami w tym oregano, a wtedy nie miałam aż takiej wiedzy o tym biofilmie i protokołach, poza tym też ostatnio w jakimś artykule słyszałam, że o ile leczenie naturalnymi antybiotykami jak np olej z oregano jest dobre to trzeba to robić z głową, bo czasami ludzie traktują takie środki jak cukierki, bo uważają, że skoro to jest naturalne to im nie zaszkodzi, a takie środki mimo że naturalne często mają silniejszą moc i nie wiem czy tym olejkiem sobie jeszcze bardziej nie zaszkodziłam

jeszcze zaczęłam pić wodę z ogórków kiszonych i jem 1 ogórka dziennie, mam zamiar zrobić kombuczę, zobaczymy czy wyjdzie

na serio to jest dołujące jak człowiek czyta, że innym dieta pomaga, że to pomogło, a co ja zrobię, co zastosuje to nic, nie wiem czy to już mój ten brak nadziei, czy jakiś bardziej złożony problem, sama nie wiem... może za bardzo się przejmuję, ale prawie 4 lata z gazami, wzdęciami, zaparciami, biegunkami i dźwiękami potrafią człowieka zdołować


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malditabruja




Dołączył: 05 Sty 2014
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:30, 20 Sty 2014    Temat postu:

Rozumiem, Wiwi, Twoja frustrację. Na "pocieszenie" dodam, że dziś mój udany poranek skończył się bólem brzucha i aktualnie czuję się ogólnie fe, choć sama nie wiem, czy to dlatego, że porwałam się na karob, czy zupełnie bez związku z samym jedzeniem.

Ja też mam całą masę podobnych dolegliwości. Zatoki też mam chore. Na co dzień nie mogę oddychac - śluzówka w nosie jest zawsze tragicznie przesuszona. Niby drobiazg, a np. wyspać się dobrze przez to nie mogę. Zatkany nos jest uciążliwy. W zasadzie od zawsze mi to wszystko dolegało, ale ignorowałam. Ostatnie 2 lata mnie wykończyły, swoje zrobił stres. Mam za sobą rok rozsypki.

A powiedz, czy Ty przeprowadziłaś taką porządną dietę eliminacyjną? Dokładną fazę intro z rosołem? Gdzieś MS pisała, żeby w razie czego odstawić nawet marchewkę i jajka. Rosół, mięsa chyba tylko zostają. Ja bym nawet soków, które na scd są nie piła, bo póki co nie mogę jeść jabłek. 2-5 dni da się przeżyć. I nie ma co się wtedy ograniczać, to nie dieta odchudzająca. Jeść ile wlezie.

Mam olejek z oregano, z bazylii i mięty. Ekhm, sporządziłam z nich eksperymentalne coś Razz U mnie daje jakieś efekty, ale nie polecam odgapiać, bo ja to na własną odpowiedzialność zrobiłam. Tzn. w oleju kokosowym rozpuściłam olejki (3 krople na łyżkę oleju), a następnie pakuję to w żelatynowe kapsułki. Powinno mordować bakterie bezpośrednio w jelicie. Teoretycznie Wink

No i probiotyki - z tego, co zrozumiałam probiotyki wg scd wprowadza się dopiero po jakimś czasie i to od małej dawki.

Ja bym na Twoim miejscu przeprowadziła GAPS, bardzo dokładnie i bez pośpiechu i żadnego ograniczania sobie ilości żarcia, za to ostrożnie wprowadzać nowe jedzonko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.tlustezycie.fora.pl Strona Główna -> Q&A- pytania i odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin